piątek, 5 lutego 2016
Rozdział 11
*Ross P.O.V
Nasze spotkanie nie miało trwać długo, a jednak siedzimy już na nim dwie godziny i nie zapowiada się, że niedługo się skończy. Jak na razie ustaliliśmy, które piosenki będą na płycie, a które bonusowe. Miałem pomysł na główną piosenkę, ale na razie zastanawiamy się, która jeszcze może się nadać, bo swój pomysł mam jeszcze tylko w głowie i dopiero jutro się spotkamy z głównymi tekściarzami, żeby coś wspólnie wymyślić. Głównym powodem spotkania było wybranie okładki płyty, jednak to minęło nam całkiem szybko i z łatwością wybraliśmy zgodnie te zdjęcie. Trzeba je lekko przerobić, aby był na nim tytuł naszej płyty i logo zespołu, ale mamy od tego specjalnych ludzi, więc tym się nie zamartwiamy. Zostałam nam jeszcze do poruszenia kwestia tego, gdzie jeszcze będziemy podczas trasy. Mamy mieć 84 koncerty. Co do Paryża (Francja), Rzymu (Włochy), Madrytu (Hiszpania) i Buenos Aires (Argentyna) jesteśmy jednogłośni i chcemy tam jechać, a co najważniejsze, że nas tam chcą i będziemy mieli szanse tam pozwiedzać. Myśleliśmy również nad Australią, Belgią, Boliwią, Brazylią, Bułgarią, Chile, Chinami, Czechach, Danii, Finlandią, Grecją, Holandią, Irlandią, Islandią, Jamajką, Japonią, Kanadą, Meksykiem, Niemcami, Nigerią, Norwegią, Nową Zelandią, Peru, Polską, Portugalią, Rosją, Słowacją, Szwecja, Turcja, Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Oczywiście te koncerty były by w różnych miastach, więc i tak sądzę, że wybraliśmy dużo państw. Nie wiemy jeszcze w jakiej kolejności były by one, ale mamy już zarysy całego planu, a to już dla nas wiele znaczy. Po trzech i pół godzinach spotkania wszyscy w końcu wychodzimy i ruszamy jednocześnie szybkim krokiem do samochodu. Jednak po drodze widzimy grupki fanów. W duchu przewracam oczami, bo ile można? Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam ich wszystkich i znaczą dla mnie tyle samo co rodzina, jednak czasami jest bardzo ciężko, bo nie mamy nawet chwili w której możemy spokojnie odetchnąć. Patrzymy na siebie jednoznacznie i wsiadamy bez słowa do samochodu. Kierowca ma lekki problem z wyjazdem, jednak po jakimś czasie jedziemy już spokojnie po autostradzie kierując się do domu. Te spotkanie strasznie mnie zamuliło i jedyne czego chce to położyć się teraz do łóżka. Nagle mój telefon świeci, a ja mogę zobaczyć, że dostałem wiadomość. Odblokowuje go i od razu się uśmiecham, widząc sms od Laury " Przyzwyczaiłam się już do spania z tobą i teraz nie dam rady zasnąć sama " Uśmiecham się i odpisuje jej, że z chęcią bym leżał koło niej, ale dopiero co wracam ze spotkania i sam pójdę od razu spać. Myślę nad tym, że powinienem się spotkać z Lukiem, ostatnio strasznie go olewałem, a mając na myśli ostatnio mam na myśli kilka miesięcy. W sumie może to i nie moja wina, bo on pojechał w trasę z One Direction jako support, ale sam fakt, bardzo dawno się do siebie nie odzywaliśmy. Muszę się trochę ogarnąć, napiszę do niego jutro i myślę, że jakoś niedługo się spotkamy we dwójkę.
* Laura P.O.V
Nie wiem czemu napisałam do niego tego smsa, ale gdy odpisał mi, że wraca ze studia i od razu idzie spać poczułam się spokojna, że mnie nie zobaczy. Nie to, że się o to boje, ale wolałabym się spotkać z Niallem w jego niewiedzy. Bo albo byłby bardzo zły, albo zazdrosny co równa się z tym, że byłby zły, więc w sumie cokolwiek. Szłam ciemną ulicą i czułam się trochę niespokojnie, ale kurczę kto by się nie czuł? Skręciłam w lewą uliczkę i już byłam przy jakimś mało znanym pubie, gdzie miał na mnie czekać blondyn. Weszłam do lokalu i powiesiłam na wieszaku swoją kurtkę, sprawdzając kilka razy czy nic nie zostawiłam w kieszeniach. Rozejrzałam się i zobaczyłam odwróconą postać tyłem do mnie w kapturze. Może to on? Podeszłam do niego i popukałam go w ramie, odwrócił się i.. och, mój boże. Mogłam tu nie przychodzić, jak ja się mam mu oprzeć? Myśl o Rossie. Wstał i szczelnie objął mnie ramionami. Usiadłam naprzeciwko niego i chwile siedzieliśmy w ciszy. Nie zacznę nic mówić, to on chciał się spotkać, nie ja. Jednak po chwili odezwał się.
- Jednak przyszłaś. Myślałem, że tego nie zrobisz ze względu na nową zabawkę.
- To nie zabawka, tylko mój chłopak. - przewróciłam na niego oczami.
- Tak, jakkolwiek to nazywasz. Gdybyś się z nim w pewnym sensie nie bawiła nie było by cię tu. Ale jesteś, czyli chcesz mnie.
- Jeżeli zamierzasz tak do mnie mówić, to myślę, że powinnam iść.
- Nie oszukujmy się. Brakuje ci mnie i wiesz, że mnie brakuje ciebie. Co stoi na przeszkodzie?
- Czy ty jesteś głuchy? Mam chłopaka. Rossa. Mówiłam ci to przed chwilą i wcześniej przez telefon. Jeśli to jest to co chciałeś ode mnie to wychodzę.
- Nie udawaj, że myślałaś, że chce czegoś innego. Zawsze lubiłaś moją bezpośredniość, więc przyszłaś tu po to żeby usłyszeć, że cię kocham i chce żebyś była ze mną. Zawsze, dosłownie zawsze było ci dobrze ze mną. On nie da ci tego co ja ci mogę dać.
- Niall zawsze będzie we mnie cząstka, która będzie kochać właśnie ciebie. Ale moja całość już nie należy do ciebie, to nie jest to. Znalazłam kogoś i nie zdradzę go, ani nic w tym stylu. Zresztą on daje mi to czego chce, nie musi dawać mi wszystkiego, ale daje mi siebie. To mi wystarcza.
- Chodźmy do mnie.
- Niall, czy ty mnie słuchasz? Powiedziałam ci, że to koniec naszego rozdziału. Skończyliśmy już to kilka miesięcy temu, przykro mi, ale tak jest.
Niall popatrzył za mnie i jakby nigdy nic chwycił moją dłoń na stole i dał mi szybkiego buziaka w usta. Wiedziałam co to znaczy, ktoś musiał zrobić nam zdjęcie. Jestem w kompletniej dupie. Jednak będę szybsza i sama pojadę do Rossa i powiem mu co się stało. Może nie będzie tak źle? Wstałam i od razu udałam się do miejsca gdzie stoją taksówki. Po półgodzinnej podróży stałam już pod domem Lynchów, nie zamierzam czekać z tym do jutra, wole wyjaśnić to od razu, bo mogę nie dostać potem szansy na głupie wyjaśnienia. Gdy chciałam wejść na ich posiadłość przy bramie zostałam zatrzymana przez ochraniarzy, byli nowi, ale zobaczyłam tam Sam'a, który mnie poznał i od razu przepuścił i powiedział dla reszty ochraniarzy, że ja mogę wchodzić i nie muszą dzwonić do środka czy mogą mnie wpuszczać. Posłałam mu ciepły uśmiech, który odwzajemnił. Przeszłam przez wielką bramę i już szłam, i możecie mnie wyśmiać, ale konkretnie się boję. Nie wiem jak on zareaguje na to, ale jestem dobrej myśli. Wchodzę bez pukania i kiedy zdejmuję buty słyszę śmiechy pochodzące z salonu. Przechodzę przez próg i zwracam na siebie uwagę Rydel, która radośnie wstaje i od razu rzuca mi się w ramiona. Posyłam jej zdziwione spojrzenie, a ta wzrusza ramionami i okej, dopiero zwracam uwagę na to, że jest już nieźle wstawiona. Przewracam oczami i podchodzę do Rocky'ego i Ellingtona i witam ich całusami w policzek. Siedzę z nimi kilka minut, ale szybko wracam do swojego głównego celu. Idę na pierwsze piętro i kieruję się w stronę mojego ulubionego pomieszczenia w tym domu. Lekko pukam, ale nie słyszę odpowiedzi. Otwieram lekko drzwi i widzę puste łóżko. Jestem lekko zdziwiona, ale wchodzę w głąb pokoju i widzę otwarte drzwi balkonowe. Podchodzę do nich i widzę chłopaka, który eh, co? pali? Podchodzę do niego po cichu i otaczam go swoimi ramionami, na co on przez chwile się chowa w swoich ramionach i patrzy do tyłu kończąc jednak swoim zdziwionym, ale jednak szczerym uśmiechem.
- Kochanie, co tu robisz? Nie mówiłaś, że idziesz spać? - powiedział wyrzucając resztę papierosa i odwracając się w moją stronę, żeby mnie objąć.
- Eh, wejdziemy do środka? Muszę tak jakby z tobą porozmawiać? - mówię i patrzę na niego żeby zobaczyć, że przytakuje głową i pokazuje, żebym szła.
- Okłamałam cię. - mówię, kiedy jesteśmy w środku. Nie widzę zdziwienia u niego na twarzy, co jednocześnie wprawia mnie w szok i zdziwienie.
- Wiem, widziałem zdjęcie. Wiele fanów mi to wysłało w ciągu ostatnich dziesięciu minut. - mówi, a ja jestem zszokowana jego spokojem i nie wiem co powiedzieć, więc patrzę się na jego idealną twarz. - Ale przyszłaś od razu po tej całej sprawie, więc pomyślałem, że jeśli tego nie zrobisz to w tedy będę się czuć źle i chciałem to dopiero w tedy przemyśleć, ale jesteś, więc chcę żebyś mi to wytłumaczyła.
- Po to przyjechałam, nie chciałam czekać i sprawiać, że ludzie będą gadać, a ty dowiesz się w taki sposób. - mówię ściszonym głosem - Spotkałam się z nim, jechałam z nim na spotkanie i pisałam w tedy z tobą. Jednocześnie kiedy byłam pod budynkiem tego klubu napisałam ci, że idę spać. Weszłam tam, bo chciałam się dowiedzieć czego on ode mnie chce. Jednak nie chciał ode mnie nic innego jak.. no wiesz czego. Powiedziałam mu, że tego nie zrobię, bo nie mogłabym zrobić tego ci, bo zależy mi na tobie. Koniec końców i tak twierdził, że on może dać mi dużo więcej niż ty, a kiedy wstałam i stwierdziłam, że dajesz mi tyle, że niczego nie potrzebuje dał mi buziaka, a ja byłam pewna, że ktoś zrobił nam zdjęcia i od razu ruszyłam tutaj, żeby wszystko ci powiedzieć.
- Rozumiem, czyli nie chciałaś tego, tak? - powiedział, a ja od razu przytaknęłam głową na tak. - Okej, uratowało cię to, że od razu przyjechałaś, pewnie jutro nawet nie dałbym ci szansy na jakiekolwiek słowo. Jednak wolałabym żebyś mnie nie okłamywała, cholernie mnie zabolało jak to zobaczyłem.
- Masz moje słowo, nigdy więcej. - przyrzekłam i spojrzałam na niego z obiecującą miną, na co on się szeroko uśmiechnął.
Dosiadłam się do niego na łóżko i wtuliłam się w jego bok. Na co on objął mnie ramieniem z jednej strony. Siedzieliśmy tak chwile w ciszy, kiedy ktoś zapukał w drzwi blondyna i bez zbędnego czekania wszedł sobie do pokoju. Blondyn wysłał piorunujące spojrzenia w stronę gościa, który okazał się Rikerem.
- Sorki, nie wiedziałem, że jesteś. - spojrzał na mnie swoim dziwnym wzrokiem i wiem, że on zobaczył zdjęcie, bo czuje się skrępowany i nie wie co powiedzieć - Chciałem z tobą pogadać w cztery oczy.
- Wiem o zdjęciu, znam całą historię tego zdjęcia, luz.
Riker jakby się trochę rozluźnił, pewnie myślał, że będzie przez to kłótnia i to na jego oczach, ale wyraźnie się uspokoił, co sprawiło, że się uśmiechnęłam, bo to znaczy, że on nie chciał źle i cieszy się, że nie stanie pomiędzy nas.
- Przepraszam, ale gdy to zobaczyłem zostawiłem wszystko, bo nie chciałem żebyś się dowiedział z tt.
Zaśmieliśmy się, bo tak samo ja mówiłam o tym dosłownie kilka minut temu. Blondyn wstał i objął swojego brata w podziękowaniu. Chwilę po tym Riker wyszedł, a Ross zapytał czy zostanę już u niego na noc, a ja potaknęłam głową. Dał mi swoją bluzkę, abym nie spała w tym czym jestem i sam się rozebrał wskakując od razu pod kołdrę. Szybko przebrałam się w łazience i zrobiłam siusiu i wróciłam do swojego chłopaka. Rzeczy po prostu nie mogą być lepsze przy nim. Położyłam się do niego i od razu przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Nie wiem nawet w którym momencie zasnęłam.
Ranek należał do tych szybkich ranków, bo wstałam nie budząc Rossa i od razu się przebrałam, żeby udać się do domu, ponieważ mam rozmowę o pracę w jednym z budynków siłowni, coś typu California Fitness and Yoga center, w którym pracuje Vanni. Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, bo nie jestem pewna czy będę miała tą pracę, a nie chce żeby Vanni szalała i mówiła znajomym z pracy o mnie, a potem nie chcę żeby mi współczuła na wieść o tym, że jednak mi się nie udało. Napisałam dla chłopaka malutką karteczkę z napisem "Musiałam wyjść, zdzwonimy się później xo". Miałam już wyjść, ale jednak chciałam zobaczyć jeszcze jego śpiącego i zobaczyłam jak spłaszczony policzek ma i prawie cieknie mu ślina z buzi wprost na poduszkę. Czas się odwdzięczyć za jego zdjęcie ze mną na instagramie. Podeszłam jak najciszej się dało i ukucnęłam przy nim. Zbliżyłam się lekko i zrobiłam najsłodsze zdjęcie jakie się dało. Zablokowałam telefon i dałam mu małego całusa w ucho. Wyszłam z jego pokoju i już schodziłam na dół, kiedy zobaczyłam Rikera w kuchni, uśmiechnęłam się do niego, co lekko odwzajemnił.
- Zobacz za jakieś pięć minut mojego instagrama! - powiedziałam mu, a on zmarszczył brwi, ale przytaknął głową. - Do potem.
W drodze dodałam zdjęcie śpiącego Rossa z opisem " Kiedy twój chłopak śpi i ślini wszystko co napotka na swojej śpiącej drodze #awkward @ross/r5 ". Po jakichś 30 minutach byłam w domu i szybko wlazłam pod prysznic. Załatwiłam wszystko szybko i około godziny już 12 byłam pod budynkiem i szłam z dygoczącymi nogami, modląc się w duchu, żeby się to udało.
*Ross P.O.V
Wstałem trochę po 12 i rozejrzałem się po całym pokoju, żeby zobaczyć, że nie ma Laury. Pewnie zeszła na dół do reszty. Powalałem się chwile na łóżku, aż w końcu chwyciłem za telefon i sprawdziłem wiadomości, miałem jedną od Andrewa, który powiedział, że spotkanie w sprawie mojej głównej piosenki odbędzie się za dwa dni o godzinie 16 w studiu. Wszedłem na tt i miałem sporo powiadomień. Kliknąłem je tylko po to, żeby zniknęły mi, że są nie przeczytane. Zazwyczaj tak robię. Wyłączam twittera i klikam w miniaturkę instagrama. Przeglądam swoją główną stronę, widzę jak Luke dodał zdjęcie z wakacji, gdzie stoi na jakimś stopniu w wodzie, wiem, że ma kontury sześciopaku, ale nie mogę się powstrzymać i piszę komentarz " o boże, jak ty zmieściłeś ten wielki brzuch w obiektywie aparatu? ". Idę dalej patrząc na zdjęcia i widzę kilka nowych wrzuconych przez jakieś modelki i nagle widzę siebie. Czekaj? Co? Klikam w zdjęcie i widzę, że wstawiła je Laura, czytam opis i śmieje się przez gardło. Piszę od razu komentarz " Czyli wskoczyliśmy na ten 'etap' w związku, gdzie wstawiamy swoje upokarzające zdjęcia? Ok, da się załatwić bae. " Przeglądam jeszcze kilka zdjęć i dostaje powiadomienie. Klikam na powiadomienia i widzę, że Laura odpowiedziała na mój komentarz " Jeśli tak bardzo chcesz się w to bawić, to ok. Mam dużo ciekawych rzeczy do pokazania, BAE. " Przewracam oczami, bo wiem, że nie ma takich zdjęć dużo. Wpadam na świetny pomysł co do następnego zdjęcia i koduje go sobie w głowie, by go nie zapomnieć. Wstaję z łóżka i narzucam na siebie dresy. Zbiegam po schodach na dół i od razu kieruję się do kuchni. Widzę tam stojącą Rydel z Rikerem. Strzelają mi swoimi uśmiechami, a ja odwdzięczam się tym samym. Podchodzę do miejsca gdzie stoją wszystkie napoje i wybieram energetyka. Piję go i dalej czuję na sobie wzrok rodzeństwa.
- Laura w salonie?
- Rano widziałem jak wychodziła z domu. Emm, Ross? O co chodzi z tym zdjęciem? - nerwowo podrapał się po głowie - Znaczy, nie to, że nie cieszę się z waszego szczęścia. Ale te zdjęcie jest dziwne.
- Laura od razu przyjechała mi to wytłumaczyć i rozumiem tą sprawę, wiem, że z boku to dobrze nie wygląda, ale naprawdę jest okej.
- Rozumiemy. - powiedziała Dells i położyła mi na barku rękę - Po prostu trochę się martwimy. Musisz zrozumieć też nas, wydaję się wszystko okej, nagle jest to zdjęcie i dalej widzimy, że pomiędzy wami okej. Nie to, że coś, ale gdybym ja zobaczyła takie zdjęcie Ella zrobiłabym wielką drakę.
- Dajcie mi już spokój, okej? - powiedziałem już trochę zły, bo kurczę no, ale powiedziałem, że jest okej to jest okej, nie powinno ich już to obchodzić. Od razu udałem się w stronę drzwi i gdy przekraczałem już próg, dostałem powiadomienie z instagrama. Wchodząc po schodach, klikam w miniaturkę instagrama. Widzę nową wiadomość i wchodzę w nią, żeby dowiedzieć się, że Luke mi napisał o tym, że się za mną stęsknił. Odpisuje mu proste " Pedał ", żeby dostać od niego buźkę przewracającą oczami. Jednak zaraz dostaję kolejną wiadomość z zapytaniem kiedy może się w końcu spotkamy. Moja odpowiedź do niego jest łatwa i szybko wystukuję ją na klawiaturze: " Zawsze mam dla ciebie czas kochanie " jednak chwile potem dodaje " Napisz jak wrócisz z wakacji ". Nie mijają dwie minuty kiedy rzucając się na łóżko dostaję odpowiedź zwrotną: " Jestem już w Cali od trzech dni blondynko ". Śmieje się i odpisuje, że dzisiaj w klubie u Rylanda o 21 w naszej loży. Piszę jeszcze do Caluma, żeby spotkać się także z nim. Dostaję odpowiedź od Luka, że przyjdzie razem ze swoją dziewczyną Arz oraz z Ashtonem i Calumem. Uśmiecham się pisząc słowo okej w odpowiedzi i rzucam telefon na łóżko, bo mam zamiar udać się na siłownie.
* Laura P.O.V
Wyszłam z budynku i sądzę, że poszło mi całkiem nieźle. Widzę idącą w moją stronę Vanni i uśmiecham się szeroko idąc szybko w jej stronę. Przytulamy się na powitanie.
- Przyszłam po ciebie, bo wiem, że kończysz już zmianę, a ja jestem super głodna i chcę iść do McDonalda.
- Och, dopiero co spaliłam nasz wypad na zajęciach, a ty znowu chcesz mnie tuczyć. - wydęła dolną wargę.
- Okej, to pójdę sama. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę najbliższego McDonald'a.
- O jezu, przestań prosić, przecież z tobą pójdę.
Zaśmiałyśmy się głośno, wiedziałam, że to tak się skończy. Ona nie umie odmówić fast foodów, zbyt je kocha i to nasza wspólna cecha, jesteśmy słabe pod względem jedzenia.
- Hej, czy to nie Ross?
Spojrzałam w stronę którą pokazywała mi Savannah i stwierdziłam, że widzę tam Rossa, który jakby poczuł nasz wzrok na sobie i spojrzał na nas. Uśmiechnął się i szedł w naszą stronę. Przywitał się ze mną szybkim buziakiem w czoło, a Vanni przyjacielsko objął.
- Co tu robią takie fajne dziewczyny jak wy?
- Idą jeść do Maca, bo umierają z głodu. - powiedziałam mu, a on przewrócił oczami.
- Ja nie chciałam iść, ale ona tak narzekała i narzekała, że się zgodziłam.
Blondyn się zaśmiał i stwierdził, że na pewno nie było takiej sytuacji, bo 'on tego nie widzi'.
- Idę dzisiaj do klubu na imprezę z chłopakami, przyjdziecie?
- Myślę, że mogę przyjść, ale z jakimi chłopakami? - powiedziała Vanni.
- 3/4 5 Second of Summer i dziewczyna Luka, no i mój stary kumpel Calum.
- Ja przyjdę, ale pewnie z Maią. Strasznie ją ostatnio olewałam, więc muszę to jakoś naprawić.
Uśmiechnęłam się do Vanni lekko, po czym powiedziałam jej, że powinna wpaść do mnie około 19, więc mogłaby ją wcześniej poznać i przygotowałybyśmy się we trzy i dołączyli do Rossa i jego znajomych. Przytaknęła szczęśliwa głową i stwierdziła, że powinnyśmy iść, bo pewnie pękam z głodu. Zaśmieliśmy się, bo wiem, że ona też marzy już o super wielkich frytkach i mcdouble'u. Gdy byłyśmy już w maku od razu zalała mnie kilkoma pytaniami.
- Kto to jest Maria?
- Maia, nie Maria, o boże. Więc jest to moja dobra koleżanka, w sumie mogę po około 19 latach naszej znajomości powiedzieć nawet przyjaciółka. Pracuje w klubie Rylanda, tylko ona stoi cały czas za barem.
- Jest w naszym wieku?
- Nie do końca, jest z naszego rocznika, ale nie miała jeszcze urodzin.
- Och, rozumiem! Jest bardziej miła czy jest typem takiej prawdziwej suki?
- Nie wierzę, że o to zapytałaś. - śmiałam się, dzięki czemu pare ludzi się na nas spojrzało. - Myślę, że nie jestem typem osoby, która miałaby mieć koleżankę, która uważa się za najlepszą.
- Och, ja jestem najlepsza, a się ze mną zadajesz, więc helloł, ogarnij się. - spojrzałam na nią, jak przewraca oczami i łapie w palce kosmyk swoich włosów, i przepraszam jeśli wybuchnęłam zbyt głośnym śmiechem, ale to było takie świetne. - Dobra było miło, ale chce jeszcze poćwiczyć trochę przed imprezą, więc powinnam się powoli zbierać.
- Masz jeszcze 5 godzin, zdążysz sztywniaro.
- Oj uwierz, nie jestem sztywna, bardziej giętka. - puściła mi oczko, a ja nie wiem co ją dzisiaj wzięło, ale jej dobry humor udzielił się i mi.
Rozdzieliłam się z brunetką i w drodze do domu zadzwoniłam do Mai, która jednocześnie cieszyła się, że dzwonie z taką propozycją, ale krzyczącą na mnie z powodu braku odzewu wcześniej. Stwierdziłam, że zadzwonię jeszcze po Alexę. Zaprosiłam je wszystkie do siebie na godzinę 19, więc będziemy mogły się spokojnie przygotować i zdążyć na imprezę na 21.